Wednesday 24 June 2015

Festiwal Sant Joan - fajerwerki i początek lata


Najkrótsza noc w roku jest w Katalonii  hucznie obchodzonym świętem. Tego dnia na ulicach nie brakuje ognia, mnóstwa fajerwerków oraz szalonych imprez. Uroczystości odbywają sie 23 czerwca każdego roku, ale dzień faktycznego święta to 24 czerwca, który jest także dniem wolnym od pracy. 




Fiesta Świętego Joana symbolizuje początek lata i jest najdłuższym dniem w roku. W noc świętego Joana słońce osiąga swój najwyższy punkt, przed przystąpieniem do spadku. Według tradycyjnych wierzeń słońce jest postrzegane jako symbol płodności i obfitości, a więc należy mu dostarczyć mocy. I ta oto moc jest dostarczana przez rozpalanie ognisk i fajerwerków w całym mieście.

Oficjalną potrawą Św. Joana jest "Coca". Jest to drożdżowo-chlebowe ciasto, które jest sprzedawane we wszystkich lokalnych piekarniach. Dostępne są różne rodzaje coca, zarówno pikantne jak i te bardziej na słodko. Niektóre zawierają owoce, orzechy, bitą śmietanę jednak wspólnym ich składnikiem jest anyż. Wszystkie coca mają charakterystyczny smak anyżu.

Mówi się, że są trzy symbole Św.Joana - ogień, woda i zioła. Ogień symbolizuje czystość i przynosi światło. Woda symbolizuje gojenie, dlatego tej nocy często ludzie kąpią się w morzu. Zioła symbolizują lekarstwa, a niektórzy twierdzą, że w noc świętego Joana ich lecznicze właściwości są wzmocnione i często były one zbierane właśnie w tę noc. Wiele z tych wiekowych rytuałów jest niejasnych, jednak zdecydowanie najważniejszym elementem jest ogień. 




Święto Sant Joana jest często opisywane przez Katalończyków jako "Nit del Foc" - czyli "Noc Ognia". Głównym motywem obchodów są fajerwerki. W dniach poprzedzających uroczystości, tymczasowe sklepy i stragany z fajerwerkami są otwierane w całym mieście specjalnie na tą okazję, a przed nimi gromadzą się długie kolejki. Grupy przyjaciół i rodziny organizują swoje własne imprezy – zwane "Reveltes". Barcelona jest miastem pełnym balkonów i tarasów, dlatego ci z największym balkonem lub najlepszymi widokami miasta zapraszają resztę przyjaciół i rodzinę aby móc podziwiać fajerwerki. 



Równie popularnym i najczęściej odwiedzanym miejscem jest plaża. Ludzie organizują pikniki, popijają cave (nie mylić z naszą polską kawą ;) Cava – to rodzaj musującego wina, podobnego do szampana) i oglądają pokaz fajerwerków słuchając muzyki dochodzącej z chiringuitos (bary na plaży). Zbierają się też grupy muzyków i perkusistów aby zapewnić „ścieżkę dźwiękową” do wydarzeń nocy ;) Lokalne restauracje przy plaży pomimo wystawiania dodatkowych krzeseł i stołów są całkowicie zapełnione. Jak to na Hiszpanów przystało „grzechem” byłoby nie wypełnić po brzegi swojego żołądka obfitą późno jedzoną kolacją. W końcu  należy przygotować się do długiej nocy picia i tańca :)



Haha! A to już po:







Monday 15 June 2015

Czarnogóra



Do Czarnogóry udałyśmy się na weekend, jadąc nocnym autobusem z Budapesztu.
Podróż była długa i męcząca,ale dla tych widoków warto było!!

Naszym miejsce docelowym była Budva. Piękne czarnogórskie miasto.Po przyjeździe na miejsce udałyśmy się na rejs małym jachtem na wyspę Św. Nicholasa, po drodze podpłynęłyśmy też na niesamowitą wyspę Św Stefana.




Widoki były przepiękne,morze góry piękne wyspy.Miałyśmy szansę zatrzymać się pochodzić po wyspie Św Nicholasa, z której roztaczały się piękne widoki , co widać na zdjęciu.




Miasteczko Budva jest urocze.Cieszyło nas spacerowanie po jego wąskich uliczkach i placach .Średniowieczne mury i budynki stanowią piękny kontrast dla pozostałej, nowoczesnej części miasta. Całe stare miasto otoczone jest XV wiecznymi murami obronnymi, których zwieńczeniem jest średniowieczna cytadela.Pierwsze fortyfikacje powstawały już w V wieku p.n.e. Niedaleko cytadeli znajdują się trzy świątynie starej Budvy. Pierwsza -to Katedra św. Jana jest  największym kościołem tej części miasta.  W katedrze można podziwiać wiele ikon i obrazów pochodzących z XV i XVII wieku. Niedaleko katedry znajduje się kościół Św. Marii , jest to najstarszy budynek w zabytkowej części Budvy. Został zbudowany w 840 r. Natomiast  cerkiew Św. Sawy to romańska budowla, datowana na XII wiek. W jej wnętrzu można podziwiać pozostałości fresków pochodzące z tego samego okresu.

Po zwiedzeniu Budvy  postanowiłyśmy się wybrać  do innego równie pięknego miasta jakim jest Kotor w tym celu udałyśmy się w poszukiwania lokalnego dworca autobusowego.Troche miałyśmy z tym problemów, ale w końcu się udało, zakupiłyśmy bilety do Kotoru i w niespełna godzinę dojechałyśmy do tego miasta.




Na terenie samego Starego Miasta Kotoru znajduje się wiele zabytkowych świątyń i budynków. Jednym z najważniejszych budynków sakralnych Kotoru jest katedra św. Tripuna. Budowa Katedry została ukończona w 1166 roku. W roku 2009 na wieżach pojawiły się daty 809 i 2009, po jednej na każdej z nich


Oznaczają one rocznicę przeniesienia do Kotoru szczątek św. Tripuna, które to według podań mieszkańcy miasta odkupili od weneckich kupców.  We wnętrzu tej XII wiecznej świątyni znajduje się bardzo wiele cennych zabytków. W skarbcu przechowywany jest mały drewniany krzyż, którym ponoć papieski  wysłannik Marco d’Aviano błogosławił wojska Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. 
Po zwiedzaniu starówki udałyśmy się na plażę aby się zrelaksować po całym dniu i podziwiać kotorskie widoki.Woda w morzu była bardzo przejrzysta, można powiedzieć,że krystalicznie czysta.
Nieuchronnie zbliżał się czas powrotu do Budvy a potem do Budapesztu.Po przyjeździe do Budvy zdążyłyśmy pospaerować jeszcze po plaży i przekąsić miejscowego hamburgera.
Chwilę później udałyśmy się na dworzec autobusowy,ale po drodze mijałyśmy piękne zaułki w stylu greckim i prawie zapomniałyśmy o godzinie odjazdu.


W końcu z językiem na wierzchu w ostatniej niemal chwili dobiegłyśmy na nasz autobus powrotny do Budapesztu.
Po jakimś czasie autobus znalazł się na promie, korzystając z okazji "przystanku"podobnie jak większość pasażerów wysiadłyśmy. Milena  zaczęła na promie szukać toalety, ale nie zdążyła z niej skorzystać, bo okazało się, że już trzeba wsiadać do autobusu. W pośpiechu wskoczyłyśmy do naszego autobusu(tak przynajmniej myślałyśmy:) Milena szybko udała się do autokarowej toalety a ja zauważyłam, że coś jest nie tak z tym autobusem.Powiedziałam nie nasz autobus -ktoś z pasażerów zrozumiał i odpowiedział nie Wasz (był to autokar słowackiej wycieczki).Zawołałam Milenę i szybko wyskoczyłyśmy z autobusu przed autokarem czekał nas zdenerwowany kierowca naszego autokaru. Ucieszyłyśmy się, że znalazłyśmy się znów w  prawidłowym autokarze. Starałyśmy się siedzieć cicho i spokojnie, żeby nie przysparzać więcej problemów. I tak szczęśliwie wróciłyśmy do Budapesztu.

Saturday 6 June 2015

Kapsztad- najpiękniejsze miasto RPA


Teraz na odmianę będzie o mojej ostatniej wiosennej
podróży do Kapsztadu w RPA.

Poniżej wymieniłam wszystkie atrakcje Kapsztadu i okolic. Na pewno będzie to dobry przewodnik, dla kogoś kto planuje się wybrać w tamte strony.


Waterfront-Nabrzeże Viktorii i Alfreda

Nabrzeże Wiktorii i Alfreda leży w samym centrum miasta tuż obok ciężko pracującego portu. Bulwar łączy w sobie historię z eleganckimi sklepami (mieszczącymi się głównie w centrum handlowym V&A Waterfront), wytwornymi restauracjami i wysokiej klasy hotelami. Spacerując po Waterfront możemy się rozkoszować pięknymi widokami na górę stołową i Ocean Atlantycki. Często możemy zobaczyć stadka fok wylegujących się w porcie.
Nieopodal centrum handlowego zobaczymy czerwona wieżę zegrową. Kiedyś było to biuro kapitana portu, dziś mieści się tam Centrum Informacyjne Waterfront i Cape Tourism.
W rogu Nabrzeża można zobaczyć cztery pomniki ufundowane na cześć czterech obywateli RPA, laureatów pokojowej Nagrody Nobla. Są to Albert Luthuli, Desmond Tutu, Nelson Mandela i FW de Klerk.
Będąc na Nabrzeżu warto wstąpić do Two Oceans Aquarium. Bilet kosztuje 120 Rand.W akwarium możemy podziwiać bogatą faunę i florę Oceanu Indyjskiego i Atlantyckiego. Zobaczymy min. wielkiego żółwia, rekiny, rybki z filmu „Gdzie jest Memo”.








Company's Garden-Ogród Kompanii
Wschodnioindyjskiej

Ogród jest pięknym parkiem zlokalizowanym w centrum miasta.W ogrodzie usytuowany jest parlament oraz dom prezydenta. Znajduje się tu także Galeria Narodowa, Muzeum Południowej Afryki oraz Planetarium.Ogród jest wspaniałym miejscem do wypoczynku pośród pięknych gatunków palm, drzew i kwiatów. W ogrodzie spędzają czas całe rodziny z dziećmi. Spacerując po parku z łatwością możemy spotkać wiele tutejszych wiewiórek. Zwierzęta nie boją się ludzi i chętnie jedzą z ręki orzeszki, które można kupić na miejscu.




Bo-Kaap

Bo-Kaap jest dzielnicą Kapsztadu, która słynie ze ściśle przylegających do siebie domów pomalowanych na różne kolory m.in. - różowy, zielony, turkusowy. Osiedle założone zostało w XVII wieku przez malezyjskich niewolników (Cape Malay) przywiezionych tu przez Holendrów. Malajska społeczność jako pierwsza rozprzestrzeniła Islam w RPA.Ta grupa wprowadziała także charakterystyczną muzykę "Cape Malay".Są to ciekawe świeckie pieśni ludowe, pochodzenia holenderskiego.Język i styl muzyczny tego gatunku odzwierciedla historię niewolnictwa RPA , często postrzegany jako "smutny" i "emocjonalny", w treści i kontekscie. Ten styl jest unikatowy w Afryce Południowej, Afryki i prawdopodobnie na świecie.





Góra stołowa

Góra stołowa jest główną i spektakularną atrakcją Kapsztadu. Na szczyt góry można się dostać na piechotę albo wjechać kolejką linową. Wyjazd kolejką kosztuje 225 Rand w obie strony.Wagonik kolejki obraca się wokół własnej osi, więc mamy szansę podziwiać piękne widoki z każdej strony.
Ze szczytu góry zobaczymy piękną górę nazywaną Głową Lwa, stadion narodowy, Robben Island-wyspę na której jest więzienie, w którym był więziony Nelson Mandela.






Plaża Camps Bay i góra 12 apostołów

Plaża Camps Bay to najpiękniejsza plaża Kapsztadu. Dostaniemy się na nią autobusem miejskim z centrum miasta. Przy plaży leży pasmo gór o nazwie 12 apostołów.Wokół plaży zobaczymy wiele wielkich głazów, które w połączeniu z bujną roślinnościa, błękitną wodą, piaskiem tworzą malowniczą kompozycję. Dodatkową atrakcją miejsca są zamieszkujące tam urocze gryzonie- góralki. Zwierzęta nie boją się ludzi, więc naprawdę bez problemu możemy je obserwować.









Ulica Long Street

Największa ulica Kapsztadu. Słynie wiktoriańskich budynków z kutymi balkonami. Znajdziemy tu liczne restaturacje afrykańskie i indyjskie. Long Street przyciąga turystów z całego świata. Przy tej ulicy jest wiele schronisk młodzieżowych, które zapewniają zakwaterowanie międzynarodowym gościom.




Objazd i zwiedzanie półwyspu przylądkowego

Półwysep przylądkowy ma długość 75 km i wybiega w głąb Oceanu Atlantyckiego.Na krańcu tego półwyspu leżą przylądek Dobrej Nadziej i Cape Point, a u nasady Kapsztad.

Do Cape Point i przylądka Dobrej Nadziei można dojechać wzdłuż jednej z najpiękniejszych na świecie tras widokowych Chapman's Peak podziwiając widoki na Ocean Atlantycki i skaliste zbocza górskie. To wspaniała droga, szczególnie rano i o zachodzie słońca, kiedy tafla oceanu odbija coraz cieplejsze światło.



 Cape Point

Leży na krańcu półwyspu przylądkowego, 2 km od przylądka Dobrej Nadziei. Tu łączą się dwa oceany: Indyjski i Atlantycki. Widok na oba oceany jest niesamowity. Na szczycie przylądka znajduje się latarnia morska. Dodatkową atrakcją tego miejsca są biegające pawiany. Można z łatwością spotkać nietylko dorosłe zwierzęta, ale nawet małego pawianka.




Przylądek Dobrej Nadziei

2 km od Cape Point leży przylądek Dobrej Nadziei. Jest to najdalej wysunięty punkt kontynentu afrykańskiego.Odkryty przez Bartolomeo Diaz, który dawał nadzieję na dotarcie na Daleki Wschód. W drodze do przylądka można spacerujące po ulicy strusie.







Wracając z przylądka wybieramy trasę po przeciwnej stronie półwyspu. Docieramy do uroczego wiktorianskiego miasteczka Simon's Town i plaży Boulders.



Plaża Boulders i kolonia pingwinów przylądkowych

Tak, w Afryce można zobaczyć pingwiny, na plaży Boulders mieści się cała kolonia tych zwierząt.
Występują one na tych wybrzeżach (stosunkowo blisko Antarktyki) pod wpływem zimnego Prądu Benguelskiego, który zapewnia obfitość pożywienia. Pingwiny przylądkowe nie są duże, ale posiadają dużo uroku.




Po odwiedzeniu uroczych pingwinów kierujemy się w stronę Kapsztadu, po drodze mijając plażę Muizenberg w Zatoce Fałszywej, która jest znana z populacji białych rekinów. 




W pigułce

Trasa: Budapeszt-Dubaj- Kapszad
Linie lotnicze: Emirates



Trasa 


Kapsztad
Wykupiona wycieczka dookoła Półwyspu Przylądkowego (Camps Bay, Przylądek Dobrej Nadziei, Cape Point, plaża pingwinów)
Można wypożyczyć samochód i jechać na własną rękę.Przylądek Dobrej Nadzieju znajduje się ok 60 km od Kapsztadu.


Poruszanie się po mieście: autobusy miejskie


Ceny w Kapsztadzie
nie są wysokie-30 % wyższe niż w Polsce

Bezpieczeństwo:
Bezpiecznie w turystycznych dzielnicach,i dzielnicach zamieszkałych głównie przez białych. Póżnymi wieczorami i nocą lepiej nie spacerować po centrum.

Pogoda:odwrotnie niż u nas-sezon typowo letni przypada na naszą zimę
Wiza: niepotrzebna jeśli przebywamy w  RPA do 30 dni

Szczepienia: zalecane 


Waluta: Rand 

1 PLN-0,35 Rand