Thursday 23 April 2015

Dzień róż i książek - czyli Sant Jordi w Katalonii

23-ego kwietnia  w Katalonii obchodzony jest dzień świętego Jerzego (hiszp. Día de San Jorge). Sant Jordi jest patronem Katalonii, a obchodzony na jego cześć dzień jest dla Katalończyków najbardziej romantycznym dniem w roku. W dniu tym mężczyźni wręczają kobietom czerwoną różę, a kobiety mężczyznom książkę. 
Tego dnia Barcelona jest szczególnie zatłoczona, a na ulicach można zobaczyć mnóstwo straganów z kwiatami i książkami. Są one praktycznie na każdym rogu, a w mieście panuje różane szaleństwo. W Katalonii dzień Św. Jerzego jest uznawany za dzień zakochanych i można powiedzieć, że jest on odpowiednikiem znanych powszechnie Walentynek, jednak ma on własną legendę.
Oto kilka fotek, które odało mi się zrobić w drodze z pracy:





 

 





Legenda Sant Jordi

Dawno, dawno temu, w pobliżu małej miejscowości w Katalonii zwanej Montblanc pojawił się straszny smok. Terroryzował on mieszkańców i siał spustoszenie wśród ludności i zwierząt. Aby zatrzymać go z dala od miasta, mieszkańcy postanowili podrzucać mu jedzenie. Na pożarcie były wysyłane kolejno owce i krowy. Kiedy już zabrakło zwierząt, postanowiono wysyłać ludzi aby ocalić resztę mieszkańców. Jako pierwsze wysyłano dziewice, które to dzień po dniu poświęcały swoje życie, aż do momentu kiedy następną w kolejności miała być piękna księżniczka. Mieszkańcy sprzeciwiali się, aby ta została wydana na pożarcie smoka, jednak odważna dama ruszyła ku swojemu przeznaczeniu. Kiedy już zbliżała się do paszczy straszliwego smoka, nagle pojawił się rycerz na białym koniu wbijając swój miecz prosto w serce potwora. Z tryskającej z serca krwi na żyznej glebie wyrósł krzak róży. Dzielny rycerz St. Jordi zerwał różę, wręczył ją księżniczce, a następnie zabrał ją z powrotem do zamku. Mieszkańcy bardzo ucieszyli się na jej powrót, a uradowany król zaoferował mu rękę swojej córki. Ale niezależny i urodziwy St.Jordi nie skorzystał z oferty, a wolał podążać własną drogą w poszukiwaniu kolejnych przygód. Pomimo, iż rycerz nie pozostał u boku pięknej księżniczki, w dniu tym istnieje zwyczaj wręczania róży dla swoich ukochanych. 


Motyw Jurka dzielnie zabijającego smoka można do dziś zobaczyć w mieście. Przykładem jest słynny dom Gaudiego - Casa Batlló. Mówi się, że odzwierciedla on historię i jest symbolem legendy o smoku. Przyglądając mu się dokładnie można zobaczyć, że balkony budynku przypominają czaszki ofiar smoka, kolumny symbolizują kości pożartych przez smoka, a kolorowa mozaika fasady może być odzwierciedleniem lśniącej gadziej łuski. Ponadto falujący dach domu przypomina grzbiet smoka, a znajdujący się na czubku krzyż wygląda jak miecz Św. Jerzego.
 




Innym symbolem legendy jest La Pedrera. Przez niektórych budynek jest spostrzegany jako wybudowana w centrum miasta duża jaskinia będąca schronieniem dla smoka.


Wednesday 22 April 2015

Słowenia: Ljubljana i Bled

Słowenia

Pewnej jesieni  około listopada, zastanawiałyśmy się gdzieby tu pojechać; były plany na Maroko, ale uciekły nam tanie bilety lotnicze, więc na szybko wpadłyśmy na pomysł  weekendu w Słowenii. Z Budapesztu kursują bezpośrednie autobusy do Ljubljany. My pojechałyśmy rano w piątek, a powrót miałyśmy w niedzielę po południu, więc 3 dni w Słowenii. Przed wyjazdem zabrałyśmy się za szukanie coucha. I tak Milena znalazła sympatyczną słoweńską parę mieszkającą w Ljubljanie. Nocowałyśmy u nich 2 noce.
Zacznijmy od początku: przyjechałyśmy do Ljubljany w piątek po południu, po krótkim rozeznaniu w okolicach dworca ruszyłyśmy do centrum miasta. Centrum Ljubljany jest bardzo małe ale urocze, z resztą sami zobaczcie.

Ljubljana-centrum


Podczas spaceru oddaliłyśmy się od głównego centrum miasta i zobaczyłyśmy piękną wystawę aniołów pod gołym niebem.

Ljubljana - Anioły




























Te Anioły były wszędzie. Piękne kolorowe, robione ręcznie. Co jeden to fajniejszy. Było na co patrzeć i co fotografować.

Ljubljana -Most Smoków

Po tym spacerku pośród  aniołów, znowu trochę się oddaliłyśmy i trafiłyśmy na słynny most smoków. Kiedyś  w miejscu mostu znajdował się drewniany Most Rzeźniczy, ale w 1901 roku został zmodernizowany.Zbudowano wtedy  ten, który mogłyśmy oglądać, wykonany w stylu secesyjnym i poświęcony Franciszkowi Józefowi.
Most jest z jednym z najbardziej charakterystycznych obiektów stolicy Słowenii i jednym z pierwszych mostów z żelazo-betonu w Europie.
Po obu stronach wejścia na most pilnują  smoki.
Według źródeł, kiedy wkracza na niego dziewica, smoki zaczynają machać ogonami.






















Wielka czapa

I w końcu chyba najmilsza atrakcja pomnik-wielka czapka w sam raz na zimowe nastroje :) Nigdy wczesnej takiej wielkiej czapki nie widziałyśmy.


Po dniu pełnym wrażeń przyszedł czas na spotkanie z naszymi hostami, wspomnianą już sympatyczną parą.
Umówiliśmy się z nimi w centrum miasta. Po krótkim przedstawieniu się pospacerowaliśmy razem po mieście.



Centrum Ljubljany nocą wygląda szczególnie uroczo. Po dłuższej chwili nasi Hostowie zaproponowali nam wyjście do miłej knajpki na kieliszek wina.


Po winku i miłej pogawędce udaliśmy się do mieszkania naszych Hostów.
Mieszkanie znajdowało się trochę poza centrum Lubljany ,ale było bardzo przytulne, a  dzięki naszym Hostom poczułyśmy się jak w domu.
Przed zaśnięciem na szybko przeanalizowałyśmy przygotowany jeszcze  w Budapeszcie  plan na następny dzień a mianowicie wyjazd do  Bled. Bled to piękna miejscowość położona niedaleko stolicy Słowenii.

Bled - jezioro z wysepką

Bled to piękna miejscowość znana przede wszystkim  z  malutkiej wysepki na środku jeziora. Wszystko w otoczeniu Alp.
Ta piękna  wyspa pokryta jest drzewami ,a na niej znajduje się  kościół. Obecny kościółek barokowy powstał już w 1698 roku. Panuje tu tradycja wśród nowożenców, że świeżo upieczony małżonek musi pokonać 99 schodów od rampy do kościoła niosąc swoją żonę, to ma zapewnić udane małżeństwo. Narzeczeństwa z chęcią  przybywają na te wysepkę dlatego, że  kapliczka była zbudowana na cześć bogini miłości o imieniu Ziva. Na wyspę można dotrzeć łodzią. Zdjęcie   wysepki w dalszej części posta.
Do Bledu udałyśmy się bezpośrednim autokarem z Ljubljany.
Po wysiadce udałyśmy się w kierunku jeziora. Spacerowałyśmy ścieżką dookoła jeziora, zachwycając się przy tym pięknem przyrody i pstrykając parę fotek.






W pewnym momencie podczas spaceru dookoła jeziora, nasz wzrok przykuła piękny kolor wody w jednym zaułku. Jak widać na powyższym zdjęciu kolor wody jest turkusowy. Krajobraz jak z obrazka.

Bled-zamek

W końcu postanowiłyśmy wyjść na górę z zamkiem, na którą miałyśmy już widok spacerując wkoło jeziora. Trochę ciężko było , tym bardziej, że byłyśmy zmarznięte trochę, w końcu to już był listopad, ale widoki były warte tego wyjścia. Widoczny na zdjęciu zamek jest  najstarszym zamkiem w Słowenii, a pierwszy zapis sięga do 1011 roku. W roku 1004 niemiecki cesarz Henryk II podarował posiadłość w Bledzie biskupowi Albuinowi. Wtedy na tym na terenie dzisiejszego zamku znajdowała się  tylko wieża, która otoczona była murem obronnym. W późnym średniowieczu dobudowano kolejne wieże i umocniono warownie. Ciekawe jest wejście przez zewnętrzne mury obronne z łukiem gotyckim i mostem zwodzonym. Obiekty gospodarcze zostały  dobudowane w baroku. 












Po zejściu z góry zaburczało nam w brzuchach i postanowiłyśmy znaleźć jakąś restauracyjkę i tak weszłyśmy do jednej z miejscowych pizzerii i zamówiłyśmy dużą pyszną pizzę. Zadowolone i  z pełnymi brzuchami udałyśmy się w  drogę powrotną do Lubljany.
Przyjechałyśmy pod wieczór, i same pospacerowałyśmy sobie jeszcze po centrum miasta urokliwymi ulicami.  Natrafiłyśmy też na koncert w centrum miasta.


Po spacerku udałyśmy się do mieszkania naszych Hostów, gdzie spędziłyśmy drugą i ostatnią noc w Słowenii.
Następnego dnia wstałyśmy rano i ruszyłyśmy ponownie zwiedzać Lubljanę ,ale nie centrum, tylko zamek, z którego roztacza się piękny widok na miasto i na Alpy.

Ljubljana - zamek

Zamek powstał pod koniec XV wieku z woli panującej tu wówczas dynastii Habsburgów. Przedtem znajdowała się tu warownia, którą Habsburgowie zdecydowali się jednak zburzyć. Zamek miał ochronić Lublanę przed niebezpieczeństwem ze strony tureckich najazdów. Od czasów napoleońskich aż do II wojny światowej spełniał funkcję więzienia, natomiast od lat 70 XX wieku udostępniono go dla turystów.








Nasza wycieczka dobiegała końca po południu miałyśmy autobus powrotny do Budapesztu, jednak przed wyjazdem udało nam się wstąpić na pobliski market i zakupić pamiątki w postaci słoweńskiego alkoholu w oryginalnych butelkach np. w kształcie ciała kobiety, albo instrumentów muzycznych.





W pigułce

Trasa: Budapest-Ljubljana-Bled

Dojazd: Z Budapesztu autokar firmy Orangeways 


bezpośrednio do Ljubljana (ok 8 godzin)


Trasa w Słowenii



Ljubljana-Bled 

Bled-Ljubljana

Dojazd do Bled:-autobus z Ljubljany  do Bled



Waluta: Euro