Pewnej
jesieni około listopada, zastanawiałyśmy się gdzieby tu
pojechać; były plany na Maroko, ale uciekły nam tanie bilety
lotnicze, więc na szybko wpadłyśmy na pomysł weekendu w
Słowenii. Z Budapesztu kursują bezpośrednie autobusy do Ljubljany.
My pojechałyśmy rano w piątek, a powrót miałyśmy w niedzielę
po południu, więc 3 dni w Słowenii. Przed wyjazdem zabrałyśmy
się za szukanie coucha. I tak Milena znalazła sympatyczną
słoweńską parę mieszkającą w Ljubljanie. Nocowałyśmy u nich 2
noce.
Zacznijmy
od początku: przyjechałyśmy do Ljubljany w piątek po południu,
po krótkim rozeznaniu w okolicach dworca ruszyłyśmy do centrum
miasta. Centrum Ljubljany jest bardzo małe ale urocze, z resztą
sami zobaczcie.
Ljubljana-centrum
Podczas
spaceru oddaliłyśmy się od głównego centrum miasta i
zobaczyłyśmy piękną wystawę aniołów pod gołym niebem.
Ljubljana
- Anioły
Te
Anioły były wszędzie. Piękne kolorowe, robione ręcznie. Co jeden
to fajniejszy. Było na co patrzeć i co fotografować.
Po
tym spacerku pośród aniołów, znowu trochę się oddaliłyśmy
i trafiłyśmy na słynny most smoków. Kiedyś w
miejscu mostu znajdował się drewniany Most Rzeźniczy, ale w 1901
roku został zmodernizowany.Zbudowano wtedy ten, który
mogłyśmy oglądać, wykonany w stylu secesyjnym i poświęcony
Franciszkowi Józefowi.
Most
jest z jednym z najbardziej charakterystycznych obiektów stolicy
Słowenii i jednym z pierwszych mostów z żelazo-betonu w
Europie.
Po
obu stronach wejścia na most pilnują smoki.
Według
źródeł, kiedy wkracza na niego dziewica, smoki zaczynają machać
ogonami.
I
w końcu chyba najmilsza atrakcja pomnik-wielka czapka w sam raz na
zimowe nastroje :) Nigdy wczesnej takiej wielkiej czapki nie
widziałyśmy.
Po
dniu pełnym wrażeń przyszedł czas na spotkanie z naszymi hostami,
wspomnianą już sympatyczną parą.
Umówiliśmy
się z nimi w centrum miasta. Po krótkim przedstawieniu
się pospacerowaliśmy razem po mieście.
Centrum
Ljubljany nocą wygląda szczególnie uroczo. Po dłuższej chwili
nasi Hostowie zaproponowali nam wyjście do miłej knajpki na
kieliszek wina.
Po
winku i miłej pogawędce udaliśmy się do mieszkania naszych
Hostów.
Mieszkanie
znajdowało się trochę poza centrum Lubljany ,ale było bardzo
przytulne, a dzięki naszym Hostom poczułyśmy się jak w
domu.
Przed
zaśnięciem na szybko przeanalizowałyśmy przygotowany jeszcze w
Budapeszcie plan na następny dzień a mianowicie wyjazd do
Bled. Bled to piękna miejscowość położona niedaleko
stolicy Słowenii.
Bled
to piękna miejscowość znana przede wszystkim z
malutkiej wysepki na środku jeziora. Wszystko w otoczeniu Alp.
Ta
piękna wyspa pokryta jest drzewami ,a na niej znajduje się
kościół. Obecny kościółek barokowy powstał już w 1698
roku. Panuje tu tradycja wśród nowożenców, że świeżo upieczony
małżonek musi pokonać 99 schodów od rampy do kościoła niosąc
swoją żonę, to ma zapewnić udane małżeństwo. Narzeczeństwa z
chęcią przybywają na te wysepkę dlatego, że
kapliczka była zbudowana na cześć bogini miłości o imieniu Ziva.
Na wyspę można dotrzeć łodzią. Zdjęcie wysepki w
dalszej części posta.
Do
Bledu udałyśmy się bezpośrednim autokarem z Ljubljany.
Po
wysiadce udałyśmy się w kierunku jeziora. Spacerowałyśmy ścieżką
dookoła jeziora, zachwycając się przy tym pięknem przyrody i
pstrykając parę fotek.
W
pewnym momencie podczas spaceru dookoła jeziora, nasz wzrok przykuła
piękny kolor wody w jednym zaułku. Jak widać na powyższym zdjęciu
kolor wody jest turkusowy. Krajobraz jak z obrazka.
W
końcu postanowiłyśmy wyjść na górę z zamkiem, na którą
miałyśmy już widok spacerując wkoło jeziora. Trochę ciężko
było , tym bardziej, że byłyśmy zmarznięte trochę, w końcu to
już był listopad, ale widoki były warte tego wyjścia. Widoczny na
zdjęciu zamek jest najstarszym zamkiem w Słowenii, a
pierwszy zapis sięga do 1011 roku. W roku 1004 niemiecki cesarz
Henryk II podarował posiadłość w Bledzie biskupowi Albuinowi.
Wtedy na tym na terenie dzisiejszego zamku znajdowała się
tylko wieża, która otoczona była murem obronnym. W późnym
średniowieczu dobudowano kolejne wieże i umocniono warownie.
Ciekawe jest wejście przez zewnętrzne mury obronne z łukiem
gotyckim i mostem zwodzonym. Obiekty gospodarcze zostały dobudowane
w baroku.
Po
zejściu z góry zaburczało nam w brzuchach i postanowiłyśmy
znaleźć jakąś restauracyjkę i tak weszłyśmy do jednej z
miejscowych pizzerii i zamówiłyśmy dużą pyszną pizzę.
Zadowolone i z pełnymi brzuchami udałyśmy się w drogę
powrotną do Lubljany.
Przyjechałyśmy
pod wieczór, i same pospacerowałyśmy sobie jeszcze po centrum
miasta urokliwymi ulicami. Natrafiłyśmy też na koncert w
centrum miasta.
Po
spacerku udałyśmy się do mieszkania naszych Hostów, gdzie
spędziłyśmy drugą i ostatnią noc w Słowenii.
Następnego
dnia wstałyśmy rano i ruszyłyśmy ponownie zwiedzać Lubljanę
,ale nie centrum, tylko zamek, z którego roztacza się piękny widok
na miasto i na Alpy.
Zamek
powstał pod koniec XV wieku z woli panującej tu wówczas dynastii
Habsburgów. Przedtem znajdowała się tu warownia, którą
Habsburgowie zdecydowali się jednak zburzyć. Zamek miał ochronić
Lublanę przed niebezpieczeństwem ze strony tureckich najazdów. Od
czasów napoleońskich aż do II wojny światowej spełniał funkcję
więzienia, natomiast od lat 70 XX wieku udostępniono go dla
turystów.
Nasza
wycieczka dobiegała końca po południu miałyśmy autobus powrotny
do Budapesztu, jednak przed wyjazdem udało nam się wstąpić na
pobliski market i zakupić pamiątki w postaci słoweńskiego
alkoholu w oryginalnych butelkach np. w kształcie ciała kobiety,
albo instrumentów muzycznych.
W pigułce
Trasa: Budapest-Ljubljana-Bled
Dojazd: Z Budapesztu autokar firmy Orangeways
bezpośrednio do Ljubljana (ok 8 godzin)
Trasa w Słowenii
Ljubljana-Bled
Bled-Ljubljana
Dojazd do Bled:-autobus z Ljubljany do Bled
Waluta: Euro